środa, 11 listopada 2009

Chemia jest dla mnie czarną magią. Nie rozumiem co to jest FeCl3+3NaOH -> Fe(OH)+3NaCl. Tzn.wiem, że tak się tworzy wodorotlenek żelaza, ale co mi z tego? Będzie mi to kiedyś w życiu potrzebne? Nie sądzę. Tak samo jak nie sądzę, że pisane jest mi bycie kochającą żoną. Od paru lat już widzę swoją przyszłość tak: małe mieszkanie na obrzeżach miasta, a w nim biały kot i ciemnofioletowe ściany. To była właśnie jedna z nielicznych rzeczy ze znaczenia mojego imienia, która mi nie pasowała: "Cechuje ją brak egoizmu, który czyni z niej kochającą i wierną żonę." Jestem egoistką. Zapatrzoną w siebie. Nie chcę mieć męża, bo wiem że nie zniósłby życia ze mną, a ja nie zniosłabym jakieś stabilizacji. Może to się zmieni. Może za parę lat przypomnę sobie o tym blogu, przeczytam to co dziś piszę i będę śmiać się z mojej młodzieńczej głupoty. Aktualnie nie jest mi do śmiechu. Nie wiem co jest grane z kolegą o figurze jak znak drogi podporządkowanej. Nie wiem co ja od niego chcę i czy on coś chce od mnie. Wiem, że `chłopacy to tępe dzidy i niektóre rzeczy trzeba im uświadamiać`. Niby co miałabym mu powiedzieć? Tu jest problem, że ja nie wiem co miałabym mu powiedzieć. Tak samo jak nie wiem z czego mam jutro kartkówkę z niemieckiego, bo Anna ma wyłączony telefon, a Natalia nie odbiera. Pewnie dowiem się jutro rano -.=.

1 komentarz:

  1. ejjj, sorx ale zapomniałaś o uwzględnieniu mnie w tym duzym parterowym domu ; p

    OdpowiedzUsuń