sobota, 26 grudnia 2009

Placebo - Running up that hill

Zdecydowanie piosenka na dziś, od wczoraj.. Na szczęście już koniec tej pseudo rodzinnej atmosfery. Już koniec jedzenia 24 godziny na dobę -,=. Moje dupsko i tak jest za duże. Dziś mój wspaniałomyślny tatuś zabrał nas na łyżwy. Przewidując to, że będą puszczać jakiś świąteczny szajs wzięłam słuchawki. Nie dość, że samo miejsce mi się kojarzy tylko i wyłącznie z jedną osobą to jeszcze piosenki które włączały się [tryb losowy rlz!] też związane były z Nim... Jeździłam z łzami w oczach... W pewnym momencie zamyśliłam się i wpadłam twarzą prosto w plecy jakiegoś kolesia -,-. Tak Dusia wymiatasz. To już tyle czasu minęło od początku tego wszystkiego.. Dziwne, że to tak szybko zleciało... Że mimo wszystko moje uczucia czy co to tam jest wobec tego pryncypała [pzdr dla Tatusia & Sparty : *] się nie zmieniły... Szkoda, że jego wobec mnie tak...

2 komentarze:

  1. w połowie wpasowuję się w to co napisałaś...
    szalonego sylwka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ejjjjjjjjjjj!uszy do góry!
    kocham twój tyłek < 3

    OdpowiedzUsuń