środa, 16 grudnia 2009

największy paradoks dzisiejszego dnia.

Jest nim to, że pisałam pracę o tym, że rodzina jest najważniejsza, jednocześnie swojej wesołej rodzinki mając po dziurki w nosie. Nie nie nie! Nie chcę świąt właśnie z jej powodu. Nie chcę tego spędu u nas, nie chcę udawania. Bo będzie go aż za dużo. Prababcia znowu będzie lamentować, że to jest jej ostatnia Wigilia [hmm czwarty rok z rzędu?], potem obie prababcie będą udawać, że się lubią, ja i Kacper będziemy udawać przykładne rodzeństwo, ja będę udawać że ryba mojego dziadka jest wyśmienita, chociaż nie cierpię ryb, tata z mamą będą udawać przykładne małżeństwo, dziadek będzie udawała miłego, a Kacper będzie udawał że wcale nie chce ich wszystkich wyrzucić za próg po tym jak dostanie prezenty. Chciałabym wolne bez świąt, chciałabym śnieg i żeby plany sylwestrowe wypaliły. Oby obyło się bez zniszczeń. Powinnam już zacząć sprzątać, bo Ola przychodzi do mnie w piątek. Poza tym nie chcę chwalić dnia przed zachodem Słońca, ale póki co jest dobrze, jest dobrze < 3.

1 komentarz:

  1. w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu w końcu!
    < 33
    co robsiz w sylwka?

    OdpowiedzUsuń