poniedziałek, 1 marca 2010

`he is everything U want, he is everything U need`

Pierwszy męczący dzień w szkole za mną. W sumie nie byłby taki męczący, gdyby nie to że ledwo zaliczyłam pracę klasową z mojej ukochanej fizyki. Usprawiedliwiam się tym, że do rekrutacji nie będzie mi fizyka potrzebna. No właśnie. Już coraz bliżej testów, całego zamieszania z wyborem szkoły.. A ja nadal nie wiem czy jest sens pchać się w realizowanie marzeń, co skończy się pewnie tak, że będę za słaba i żadna gazeta etc. mnie nie będzie chciała. Łatwo panu Czerepukowi mówić żebym uwierzyła w siebie. Jestem dzieckiem przypadku z przypadku. Nic nigdy w moim życiu nie dzieje się tak jakbym oczekiwała. Czasami wychodzi to na dobre, czasami na złe. Zazwyczaj splot wydarzeń zaskakuje mnie samą. Kiedy już myślę, że coś mi się uda, okazuje się to jedną wielką klapą. Chyba mimo wszystko i tak lubię moje życie. Życie największej fajtłapy. Życie zakompleksionego pączka. Życie rozpieszczonego dziecka. Powinnam zacząć coś robić. Coś w związku z egzaminami. Coś w związku z samą sobą. Na moje nieszczęście mi się nie chce.

1 komentarz: